+4
vincenz 2 czerwca 2015 18:40
W ramach tegorocznej majówki wybraliśmy się na kilkudniowy wypad do stolicy Ukrainy czyli Kijowa. Wbrew obiegowej opinii nie spotkaliśmy się tam z czołgami na ulicach, zamieszkami czy widmem wojny (jak niestety toczy się na wschodzie tego kraju). Jednym z punktów programu była wycieczka pod Kijów do Meżygiria - byłej rezydencji byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Z rad praktycznych: jadąc z Majdanu Niezależności nie dajcie się namówić na przejazd tam i z powrotem. Kierowca który nas odwoził powiedział, że będzie po nas za 3,5 godziny (co jest stanowczo za mało biorąc pod uwagę rozmiary całej posiadłości) inkasując zapłatę za transport w dwie strony z góry. W celu sprawnego przemieszczania się dobrym pomysłem jest wypożyczenie rowerów, które są oferowane przed wejściem do posiadłości (30-35 UAH za godzinę, płatne przy zwrocie rowerów, zostawia się np. dowód, albo prawo jazdy jako depozyt). Można także wypożyczyć seagway'a lub zdecydować się na objazd melexem z przewodnikiem (niestety nie pamiętam cen). Cena za samo wejście na teren posiadłości: 50 UAH.

Wsiedliśmy na rowery i jako pierwszy cel obraliśmy mini zoo leżące na terenie posiadłości. Dzięki zwierzętom tam hodowanym posiadłość jest w gruncie rzeczy samowystarczalna i mogłaby przetrwać długie oblężenie.







Po odwiedzeniu zoo skierowaliśmy się w stronę parku, gdzie zjeżdżając w dół stromą i krętą alejką dojechaliśmy nad brzeg "Morza Kijowskiego", czyli zbiornika wodnego leżącego na północ od Kijowa powstałego wskutek zbudowania zapory na rzece Dniepr. Jadąc dalej na północ trafiliśmy na niewielką zatoczkę w której "zacumowany" jest słynny galeon (który w rzeczywistości jest zwykłym drewnianym budynkiem na wodzie, służącym jako prywatny bar w którym organizowane były ponoć imprezy karaoke).



Kontynuowaliśmy wycieczkę w kierunku północnym docierając do muzeum samochodów (wstęp płatny dodatkowo 30 UAH). Wewnątrz znajduje się wiele zabytkowych samochodów, w większości produkcji ukraińskiej i rosyjskiej, ale nie tylko. Znaleźliśmy tam także Mercedesa SLS AMG:



Chevroleta Impalę:



oraz Bentleya Mk. VI:



Po wyjściu z muzeum skierowaliśmy się na południowy zachód aby zobaczyć prywatne lądowisko śmigłowcowe z hangarem



Na sam koniec zostawiliśmy sobie samą rezydencję - Honkę (od nazwy fińskiego producenta domów z bali drewnianych). Tak prezentuje się brama wjazdowa na teren rezydencji (cała posiadłość jest otoczona 6 metrowym metalowym ogrodzeniem naszpikowanym kamerami, a dodatkowo sama rezydencja jest ogrodzona ozdobnym płotem):



A tak rezydencja:





Wszystkie drzwi i okna były zaplombowane (za wyjątkiem jednego, czego nie zauważyliśmy od razu). Jednak na szybach zawieszone było takie ogłoszenie, z którego wynikało, że możliwe jest zwiedzenie Honki i Foka (budynku nieopodal, który stanowił coś w stylu centrum sportowego) za 200 UAH.



Pod podanym numerem telefonu można porozumieć się jedynie po ukraińsku lub rosyjsku, na szczęście znaleźli się pomocni Ukraińcy z którymi można było dogadać się po angielsku i zadzwonili w naszym imieniu, dzięki czemu mogliśmy zwiedzić wnętrza rezydencji. Punkt zbiórki znajduje się w pierwszym białym budynku po lewej stronie zaraz po wejściu na teren rezydencji. Można je poznać po słynnym złotym chlebie wystawionym w oknie obok drzwi:



O pełnej godzinie zaproszono nas do środka gdzie przywitał nas (po ukraińsku rzecz jasna) jegomość z zarzuconą na ramiona flagą OUN UPA (byliśmy tam jedynymi osobami nie mówiącymi po ukraińsku, aczkolwiek po zapłaceniu 200 UAH nie stanowiło to problemu). Oprowadzanie odbywa się tylko po ukraińsku i zaczyna w kręgielni:



Idąc dalej widzieliśmy oranżerię:



w której stał wypchany lew:



oraz wywieszone były "dzieła sztuki", jak na przykład to:



Odwiedziliśmy także kryty kort tenisowy:



Salon odnowy biologicznej:



Grotę solną:



oraz siłownię z ringiem boskerskim:



Jako ciekawostkę mogę dodać, że człowiek który nas oprowadzał był byłym pracownikiem rezydencji. Powiedział nam, że na siłowni Wiktor Fedorowycz Janukowycz pojawił się dwa razy (stan urządzeń wskazywał, że to mogła być prawda). Ponadto w salonie masażu tajskiego (którego nie zobaczyliśmy niestety) były na stałe zatrudnione dwie tajki.

Następnie udaliśmy się przejściem podziemnym z Foka do Honki:



Po drodze przewodnik pokazał nam system klimatyzacji i oczyszczania wody i powietrza jaki był zainstalowany w rezydencji. Ponoć w razie czego obieg wody i powietrza mógł zostać zamknięty i ewentualne skażenie nie mogło dostać się do środka.

Poniżej kilka fotek z wnętrza Honki:







W jednym z pokoi stał bardzo ciekawy marmurowy stół, na środku którego zainstalowano miejsce do grillowania szaszłyków:



Następnie przeszliśmy do sali kinowej (przy okazji na zdjęciu nasz przewodnik):



w której można było zrelaksować się zasiadając w takich fotelach:



Widok na schody przed wejściem głównym (niektórym kojarzą się ze schodami z Titanica):





Wg naszego przewodnika ten żyrandol kosztował 17 milionów euro:



oraz hall z kominkiem:



Widok z jedngo z tarasów:



I krótka wizyta w łazience (wszystko aż kipi złotem):





Następnie przeszliśmy do byłej prezydenckiej sypialni:



oraz sypialni córki byłego prezydenta:



W sali bilardowej można było posłuchać szwajcarskiej pozytywki:



Wiktor Janukowycz mógł pochwalić się dwoma dyplomami honoris causa:





Całe zwiedzanie zajęło ok. półtorej godziny. Z rezydencji wypuszczano nas nie przez główne drzwi (które były zaplombowane), ale przez duże okno tuż obok nich (wielkości drzwi balkonowych, więc można było wyjść w zasadzie jak przez drzwi) na których plomb nie było.

Cała wyprawa do posiadłości zajęła nam praktycznie cały dzień. Po wyjściu bez problemu można znaleźć busa/marszrutkę która zawiezie nas do Kijowa. Jeśli ktoś planuje wycieczkę do Kijowa to zdecydowanie polecam odwiedzenie Meżygirii. Mimo iż stan prawny posiadłości nie jest do końca uregulowany prawnie wszystko jest dobrze zorganizowane i wygląda profesjonalnie. Warto odwiedzić chyba największe i jedyne na świecie muzeum korupcji.

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

piotrnh 4 czerwca 2015 19:08 Odpowiedz
Spoko relacja. W życiu nie uwierzyłbym, że takie cuda można znaleźć w tej rezydencji...